29 kwietnia, 2024

StacjaKultura.pl

poczuj pociąg do kultury recenzja, zapowiedź

Protector traditorum recenzja książki

4 min read

Dla każdego, kto choć trochę interesuje się przeszłością i jej wpływem na teraźniejszość jest najzupełniej oczywistym, że mówiąc czy pisząc np. o drugiej wojnie światowej odwołujemy się do ogromu zjawisk jakie były jej istotą. Nikt chyba nie rozpatruje wojny wyłącznie jako sumy operacji militarnych. Coraz częściej badane są aspekty całkowicie dotąd pomijane jako mało istotne bądź ciekawe – logistyka, transport, kwestie ekonomiczne, fiskalne, społeczne, moralne, kulturowe i cała masa innych. Pominięcie któregokolwiek ze zjawisk, niejako wykreślenie z listy badań, przyniesie skutek w postaci wypaczenia obrazu wojny. Fałszywy obraz prowadzić może wyłącznie do wyciągnięcia fałszywych wniosków, a przecież nie o to chyba chodzi? Utrzymywanie tego stanu patologii poznawczej wcześniej czy później przerodzi się w zjawisko degeneracji myśli historycznej.

Wydawać by się mogło, że opisana powyżej zasada – analizowania i badania wszelkich aspektów przeszłości w celu uzyskania jej obiektywnego obrazu – winna obowiązywać zawsze i wszędzie. Tymczasem w niepodległym państwie, gdzie nie ma cenzury, za to jest swoboda badań naukowych, pojawiła się strefa demencji historycznej. Gdyby nie wybitnie świecki i amoralny charakter zjawiska, użyłbym określeń „tabu” ewentualnie „sacrum”. Ale równie dobrze pasuje określenie „biała plama”, rozumiane jako temat wstydliwy, temat trudny, kontrowersyjny, na który najlepiej spuścić kurtynę milczenia i zapomnienia. Tym tematem jest lustracja, a raczej jej brak, i „święte krowy”.

Stanisław Michalkiewicz, absolwent studiów prawniczych UMCS w Lublinie i podyplomowego Studium Dziennikarstwa UW. Od 1972 r. związany z działalnością i wydawnictwami antykomunistycznymi. Publicysta, edytor prac o charakterze historycznym, ekonomicznym oraz politycznym, w stanie wojennym (w 1982 r.) internowany w Białołęce. W latach 1992 – 1993 sędzia Trybunału Stanu. Przez cały ten czas aż po dzień dzisiejszy jest czynnym zawodowo publicystą, autorem książek a także wykładowcą akademickim. Człowiek wybitny swą pracą, odwagą i niezłomnością, co zapewne kole w oczy rzesze miernych, samozwańczych autorytetów.

Protector traditorum (z łac. Obrońca zdrajców) to kolejna, niezwykle istotna publikacja w dorobku Stanisława Michalkiewicza. Nie opisuje on w niej praktyk stosowanych przez komunistyczną bezpiekę do „łamania” ludzi. Nie spotykamy tych, co w wyniku donosów tracili pracę, mieszkania, czasem wolność, zdrowie czy nawet życie. Nie spotykamy ludzi, których dzieci zostały wyrzucone ze szkoły czy uczelni w wyniku donosu. Ale zebrane w książce felietony ukazują w całej ohydzie i cynizmie procesy socjotechniczne wypaczające najnowszą historię Polski poprzez powstrzymywanie procesów lustracyjnych, a szerzej – dekomunizacyjnych. A także pomaga zrozumieć wynikające z tego, urągające rozumowi paradoksy, gdzie pomstowanie na upadek obyczajów i prowadzenie walki politycznej „teczkami” splata się z gorączkowym poszukiwaniem „kwitów” i „kompromatów” na przeciwników politycznych. Gdzie kryształowe autorytety bohatersko walczące z systemem nie wiedzieć czemu sprzeciwiają się ujawnieniu zawartości ubeckich archiwów, będących najdokładniejszą dokumentacją ich heroizmu. Gdzie wszyscy walczyli z systemem, a ów jakimś cudem trwał przeszło 45 lat masakrując opozycję. Gdzie szary obywatel pisząc donos dokładnie wiedział, jaki bezpieka robiła z niego użytek i dziś ma pewność, że nie szkodził. Można by tak bez końca…

Kto kontroluje przeszłość, kontroluje przyszłość. Kto kontroluje teraźniejszość, kontroluje przeszłość. Te słowa Erica Arthura Blair′a (znanego lepiej jako George Orwell) stają się w trakcie lektury książki Stanisława Michalkiewicza upiornie prawdziwe.

Warto zwrócić na koniec uwagę na pewien fenomen – Stanisław Michalkiewicz publikując swe artykuły i felietony pisane na przestrzeni 15 lat (1992 – 2007) ukazuje ewolucję swojego stylu dziennikarskiego. Widzimy jak szuka swej drogi pomiędzy chęcią wyłuszczenia wszystkich szczegółów i aspektów sprawy a przekazania tego, co uważa za najważniejsze. Widzimy proces kształtowania mistrzowskiego pióra. Doprawdy, niezwykłe wrażenie.

Na koniec małe zastrzeżenie nie tyle pod adresem Autora, ile wydawców, gdyż sprawa dotyczy wielu tego typu publikacji. Nie każdy jest w stanie spamiętać „tych wszystkich barbarzyńców” jak napisał K. J. Yeskov. Szczególnie dotyczy to młodszych pokoleń, które często nie znają tych wydarzeń. Może zatem by tak zacząć wreszcie zacząć opatrywać publikacje przypisami?

Autor: Stanisław Michałkiewicz
Tytuł: von Borowiecky
Wydawca: von Borowiecky
Data wydania: 2007
Kategoria: filologia, nauka o literaturze
Ilość stron: 238
Oprawa: miękka
Cena: 29 zł

Autor recenzji: Michał Nawrocki