Śmierć w Breslau recenzja książki
4 min readSzczególnie, gdy wiele zawdzięcza się nieodpowiednim ludziom, gdy trzeba lawirować między zmieniającymi się opcjami politycznymi, gdy nazizm zaczyna rządzić miastem i policją, gdy okazuje się, że posiadana władza wcale nie jest tak potężna, jak mogłoby się zdawać. W Breslau pełno jest dziwek, ich wielbicieli, ludzi zepsutych, zboczonych starców upojonych morfiną i bogactwem, spuszczającym ich ze smyczy moralności. Nie sposób być w tym mieście dobrym człowiekiem, można być tylko mniej złym. I Takim człowiekiem jest właśnie radca kryminalny Eberhard Mock. To postać wyrazista, która zapada w pamięć, postać jakiej dawno w polskiej literaturze nie było. Co stanowi o jego niezwykłości? Nie jest bohaterem kryształowym, ale już wcześniej wielu zrywało ze stereotypem bohatera – rycerza bez skazy. Dla mnie Mock jest po prostu bliski. Często odnoszę wrażenie, że będąc w podobnej sytuacji, postąpiłbym tak samo. Eberhardem kierują ludzkie odruchy, ludzkie pragnienia i namiętności, a także ludzkie demony. Brzmi to być może banalnie, ale Krajewski stworzył postać z krwi i kości. Jak widać, takiego bohatera było nam trzeba, bo towarzyszyliśmy mu już podczas pięciu śledztw. Śledztw, które prowadzi w sposób nieustępliwy, niesamowicie błyskotliwy i inteligentny. Bo sam jest nieustępliwy, niesamowicie błyskotliwy i inteligentny. Jest też twardy i szorstki, nie popuści nikomu, nawet kobiecie. Gdy prawo go ogranicza, łamie je. Najważniejszy jest cel. Szczególnie, gdy ma się odpowiednią motywację. A Mock ją ma. By dowiedzieć się, kto NAPRAWDĘ okrutnie zgwałcił i zamordował młodziutką baronównę zrobi wszystko. Nie ulęknie się nawet skorpionów… Szczególnie, gdy spotyka kogoś, kto przypomina mu jego syna, którego nigdy nie miał…
Wrocław, w powieści Krajewskiego jest pełnoprawnym bohaterem, równie ważnym co Mock, czy Anwaldt. Jest cichym obserwatorem, które poprzez swe mury, ulice i historię, spogląda na poczynania bohaterów. Historię burzliwą, tak jak jego losy przed, i w trakcie wojny. Jest miejscem niepokojącym, budzącym lęk. Może dlatego, że jest tak wspaniale odwzorowany? Każdy zakątek z kart powieści istnieje, lub istniał naprawdę. Należy raczej pisać w czasie przeszłym, bo Breslau już nie ma. Jest Wrocław. Czy tak samo niebezpieczny i mroczny jak Breslau? Nie ten kraj, nie ten czas, więc chyba nie, bo już nie jest obcy, a to właśnie obcego boimy się najbardziej.
Konwencja powieści to nie tylko kryminał. To również horror. Tajemnica rytualnego mordu na młodej baronównie, to historia zemsty, która na swe wypełnienie czekała wiele wieków. Mock ,wraz ze swym pomocnikiem, ściągniętym z Berlina, Herbertem Anwaldtem śledzą mordercę, który dokonał zemsty. Wiedzą, że prawdziwym mordercą nie jest żyd, który został wskazany właśnie przez Mocka, co pozwoliło mu awansować na pozycję Kriminaldirektora. Zaczynając ponowne śledztwo, Eberhard Mock nie wiedział jeszcze, że sam stanie się narzędziem zemsty…
Wiemy już, jaki jest radca kryminalny Eberhard Mock. Wiemy także, jakim miastem jest Breslau. A jaka jest Śmierć w Breslau? Taka jak miasto – mroczna i przerażająca. I niesamowicie wciągająca. Marek Krajewski jest wspaniałym narratorem. Fabuła jest opowiadana wartko, gdy akcja toczy się szybko i trochę wolniej, podczas przemyśleń i rozmów bohaterów. Rytm narracji wspaniale współgra z wydarzeniami. Dialogi są żywe, prawdziwe i soczyste, szczególnie gdy należy wziąć kogoś w „imadło”. Wrocław a.d. 1934, jak już wcześniej wspominałem, został wspaniale odtworzony. Nie mamy jednak wrażenia, że to historyczna dekoracja. Krajewski tchnął życie w to miasto tworząc wspaniałego bohatera.
Dla kogo jest ta książka? Można powiedzieć, że dla każdego. Wielbiciele kryminałów będą czuć się w Breslau jak w domu. Fani horrorów też znajdą coś dla siebie. Miłośnicy historii? Cóż, nie jest to książka stricte historyczna, ale realia są odwzorowane bardzo dokładnie, więc może to być miły przerywnik między opasłymi, naukowymi tomami. Ludzie którzy nie mieli wcześniej z kryminałami zbyt wiele do czynienia (ja), będą mogli przekonać się, że to naprawdę świetna zabawa, szczególnie w książce najwyższej próby. Wszyscy wyżej wymienieni mogą być pewni jednego, nie będzie to ostatnie śledztwo Eberharda Mocka, w którym będą mu towarzyszyć.
autor recenzji Mateusz Sykuła.
Autor: Marek Krajewski
Tytuł: Śmierć w Breslau
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Data wydania: 2007
Kategoria: kryminał
Ilość stron: 320
Oprawa: miękka