Planet 51 recenzja gry
6 min readPotrafią być wybredne, doszukiwać się dziury w całym, a nawet można uznać je za „natrętów”. Dlatego też powstaje pytanie – jakimi kryteriami kierować się podczas oceniania gier dla milusińskich? Nie można do nich podchodzić z taką samą powagą jak do największych hitów przeznaczonych dla dorosłego gracza, jednak należy pamiętać, że trzeba kierować sie podobnymi kryteriami. Dlatego też kiedy w moje łapska trafiła gra Planet 51 na Xboxa 360. Było to dla mnie wyzwanie, gdyż postanowiłem Po zastanowienie dzieciaka, które podobno każdy facet w sobie zawsze ma i mieć będzie. Właśnie z takim podejściem podszedłem do recenzowania wyżej wymienionej pozycji. Z jakim skutkiem?
Planet 51 powstała na podstawie komputerowo animowanego filmu o tym samym tytule. Wydana w zeszłym roku animacja opowiada o tytułowej planecie, której mieszkańcy wiodą z pozoru sielankowe życie. Żyją oni bowiem w ciągłym strachu przed inwazja obcych istot. Zabawni, zieloni rezydencji są przekonani, że taka inwazja może zniszczyć ich ukochana planetę. Pierwszym bohaterem, którego przyjdzie nam poznać i którego krokami będziemy kierować jest 16-letni Lem. Ten młodzieniec to typowy – jeśli można tak powiedzieć o kosmicie – zamieszkujący planetę nastolatek, który w przerwie pomiędzy praca w planetarium wzdycha do swojej sąsiadki. Spędza on czas na zabawach z przyjaciółmi. Drugim bohaterem jest pilot NASA, który w wyniku awarii swojej rakiety zmuszony jest awaryjnie lądować na planecie Lema. Mieszkańcy biorą go za wyczekiwaną inwazję, zatem jedyne co pozostaje astronaucie to jak najszybsza ucieczka z planety. Losy naszych bohaterów przenikają się, kiedy Chuck postanawia się ukryć w planetarium, w którym urzęduje Lem. Pomimo niechęci do przybysza Lem w końcu postanawia pomóc naszemu nieszczęsnemu kosmonaucie i skompletuje części do naprawy rakiety i wrócić na Ziemię. Podczas gry przyjdzie nam jeszcze wcielić się w Rovera – małego robota, który przyleciał razem z Chuckiem. Głównym celem będzie odszukanie części do naprawy rakiety, która zabierze naszego ziemianina i jego mechanicznego przyjaciela do domu. Programiści z Pyro Studios postanowili nadać grze formułę, która pozwala poruszać nam się po otartym świecie w celu odnajdywania miejsc, które pozwolą nam na rozegranie jednej z wielu mini gierek.
Gra oferuje ponad 40 różnych zadań, które przeważnie zmuszą nas do kierowania jakimś dziwnym, fikuśnym i zabawnym pojazdem w rozmaitych celach. Będzie to koszenie trawnika, pokonywanie na czas danych odcinków czy też zepsucie pojazdu natrętnego osiedlowego łobuza. Oczywiście wszystko to jest podane w odpowiednim, dziecinnym stylu. Punkty jakie musimy znaleźć nie należą do trudno dostępnych, a w wypadku zgubienia się wszystko ładnie i czytelnie pokazuje nam radar oraz kompas. Dla bardziej ambitnych dzieciaków przeznaczono poszukiwania komiksów oraz naklejek, które rozsiano po całym terenie jaki przyjdzie nam zwiedzić. Tutaj jest już nieco trudniej, ale myślę że młodzi łowcy Gamerscoreów będą tym faktem jak najbardziej usatysfakcjonowani. Ponadto wraz z zaliczanymi zadaniami i misjami odkrywamy kolejne pojazdy – począwszy od wszelakiej maści kosmicznych rowerów, a na ciężarówkach i kosiarkach kończąc. Szkoda tylko, że twórcy nie postarali się o trochę urozmaiceń i po pewnym czasie kolejne zadania mogą wydać się dzieciakom nudne. Tak naprawdę cały czas niemalże jeździmy z punktu A do punktu B lub po określonym terenie, a cele tych wyścigów nie zmieniają się tak bardzo. Poza tym sam teren miasta to powtarzająca się sceneria, która nie należy do najciekawszych. Jeśli zatem Wy lub Wasz milusiński jest osobą, której robienie czegoś bardzo podobnego przez jakiś czas szybko się nudzi Planet 51 może być dal Was właśnie takim procesem. Tym bardziej, że kolejna rzeczą, która nie trzyma zbyt wysokiego poziomu, jest oprawa.
Grafika w Planet 51 zrobiła na mnie dość słabe wrażenie. Ja rozumiem, że gra na młodszych graczy może mieć nieco uproszczeń jeśli chodzi o modele postaci, wygląd lokacji czy ogólną ilość szczegółów na ekranie. Jednak miejscami graficy posunęli się z cięciami co najmniej o kilka kroków za daleko. Gra dla dzieci powinna przykuwać uwagę kolorami, dużą ilości akacji na ekranie i przede wszystkim dynamiką. Planet 51 jest jednak wolna, mało kolorowa i nieco nudna pod względem wyglądu. Dookoła gracza wyrastają wciąż te same drzewa, budynki, pojazdy. Każde kosmiczne auto spotkane na drodze ma niemalże ten sam kształt i kolor. Specjalnie napisałem kosmiczne by zwrócić uwagę na fakt, że to obca planeta, na której żyją kosmici – można nieco popuścić wodze fantazji i nie trzymać się kurczowo licencji filmowej. Tekstury są bardzo słabe i powtarzają się tak często, że odniosłem wrażenie jakbym czasem w ogóle nie ruszył się z jednego miejsca w drugie. Do tego są strasznie rozmyte i dorysowują się niemalże metr przed nami. Wszystko to wygląda jeszcze gorzej, kiedy podczas przerywników na silniku gry widzimy niektóre obiekty z bliska. Można to wszystko zrobić o wiele ładniej i lepiej – konsola Microsoftu ma w bibliotece swoich gier wiele takich przykładów. Najgorsze jednak w tym wszystkim jest to, że przy tak mocno przeciętnej oprawie produkcja potrafi niemiłosiernie haczyć i zwalniać.
W kwestii dźwięku gra nie wyróżnia się i jest podobnie przeciętna jak to ma miejsce z grafiką. Zdarzają się wpadki z synchronizacją dialogów – postacie memlają jadaczkami całkowicie inaczej niż powinny podczas wypowiadania poszczególnych kwestii. Poza tym jaki as muzyczka w tle w zależności od sytuacji na ekranie i kilka efektów dźwiękowych na krzyż – trochę lipa.
Tytuł posiada także tryb multiplayer, który pozwala na ściganie się z innymi graczami w kilku rodzajach wyścigów i pościgów w jednym z odkrytych pojazdów.
Powstaje pytanie czy Planet 51 to popłuczyny po całkiem fajnym animowanym filmie? Niestety, myślę, że tak. Całkiem zabawna i ciekawie opowiedziana filmowa historia nie została przekazana dzieciakom w odpowiedni sposób. Po jakimś czasie zaczyna wiać nudą, oprawa jest mocno zacofana, a gra nie posiada potencjały by po jej zakończeniu wracać do niej i cieszyć się dobrą zabawą. To typowy średniak, który bazuje na tym, że dzieciaki którym spodobały się filmowi bohaterowie będą za wszelką cenę chciały pokierować nimi na ekranach telewizorów – za co będą zmuszeni zapłacić rodzice. Od siebie mogę napisać tylko tyle, że zawiodłem się na Planet 51. Można powiedzieć, że to nic dziwnego bo jestem stary chłop, bla, bla, bla. Jednak jest wiele gier przeznaczonych dla młodszych odbiorców, które potrafią przykuć do konsoli nie tylko mnie, ale wielu mi podobnych „starców”. Potrafią rozśmieszyć, zmusić do poodkrywania sekretów czy pozwalają na wiele frajdy po tym jak już je zakończymy. Planet 51 tego nie ma. Dlatego moja rada – jeśli Wy lub Wasza pociecha uwielbia bohaterów z Planety 51 to postarajcie się wyperswadować sobie lub im zakup tej produkcji – nie jest tego warta. Na rynku jest wiele, wiele lepszych pozycji, które SA warte wydanych na nie, ciężko zarobiony pieniędzy.
Ocena: 4/10
Plusy:
+ z początku zabawna
Minusy:
– oprawa mocno prehistoryczna
– po jakimś czasie nudna
– zmarnowany potencjał
Jakub Wróblewski
Zapraszamy również na stronę dawidnawrocki.pl