21 listopada, 2024

StacjaKultura.pl

poczuj pociąg do kultury recenzja, zapowiedź

O chorowaniu recenzja książki

2 min read

Piętnaście stron – tyle liczy esej Virginii Woolf „O chorowaniu”. Kiedy go zobaczyłem poczułem lekkie rozczarowanie, że będzie to przygoda tak krótka, góra półgodzinna. Okazało się jednak, że jest to być może najbardziej niezwykłe piętnaście stron w eseistyce angielskiej; piętnaście stron, którymi można się sycić raz za razem, a i tak będziemy czuli przemożną chęć powrócenia do nich.

 

Virginia Woolf zabiera nas w podróż – senną, leniwą. Podziwiamy krajobraz spod przymkniętych lekko powiek, płyniemy wolno, pozwalamy się uwodzić. Podróż zaczynamy w fotelu dentystycznym, by przejść przez codzienne dramaty ciała, refleksję o konieczności stworzenia nowego języka, o współczuciu, o zmiennych kształt chmur i kwiatach, o poezji i o „najgorszej literaturze”.

 

Nie chciałbym zdradzać zbyt wiele, kaleczyć kanciastymi słowami niezwykłego uroku tego na pozór nieuporządkowanego potoku słów (z tego samego względu proponuję przeczytanie bardzo ciekawego wstępu Hermione Lee dopiero po lekturze eseju), dlatego też postaram się rzecz ująć najogólniej jak się tylko da. Virginia Woolf tworzy coś na kształt peanu, bardzo subtelnego i lekkiego, ku czci choroby – jej największej bodaj życiowej towarzyszki. Choroba uwalnia. Wyrzuca poza codzienność, kładzie w pozycji kontemplacyjnej, zostawia sam na sam ze sobą. Po prostu: uwrażliwia. Dostrzegamy rzeczywistość, którą do tej pory zagłuszał szum setek trywialnych czynności. Zyskujemy swobodę w wyrażaniu myśli, nie boimy się już „niepoprawności”. Zmysły zostają wyzwolone spod dyktatu lodowatej inteligencji – fantazjujemy z niespotykaną w zdrowiu odwagą.

 

Chorzy są „dezerterami”, nonkonformistami, buntownikami. Nie są wcale godnymi li tylko litości słabeuszami – mogą się takimi stać oczywiście. Ale Virginia Woolf idzie inną drogą. Mówi chorym (a wie co mówi, jeśli przyjrzeć się jej biografii): uczyńcie z choroby wyzwolenie, niech stanie się ona waszą inspiracją, bowiem to w chorobie objawia się nam rzeczywistość.

 

Słabość zostaje przekuta w siłę – czyż nie jest to cecha charakterystyczna dla największej literatury? Czyż nie jest to cecha charakterystyczna dla całej twórczości Virginii Woolf? Nie tylko tej prozatorskiej, ale również eseistycznej. „O chorobie” jest tego najlepszym dowodem.

 

Wyszedł mi tekst o zacięciu (o zgrozo!) poetyckim. Proszę zatem, z pobladłym z przestrachu licem, o wybaczenie. Na swoje usprawiedliwienie mogę podać tylko jeden powód: uwodzicielska siła Virginii Woolf jest ogromna, bardzo ciężko się jej oprzeć i nie pozwolić, by pokierowała twoim piórem. Są to oczywiście próby nieudolne i pożałowania godne w porównaniu do oryginału, ale taki już los zachwyconych epigonów.


autor: Virginia Woolf
tytuł: O chorowaniu. Ze wstępem Hermione Lee.
wydawca: Wydawnictwo Czarne
data wydania: 2010
kategoria: eseje
ilość stron: 48
oprawa: miękka

Autor recenzji: Kamil Kuhr